OTO JA!
Jacob Bellens to artysta znany ze swojej zdolności do zapisywania delikatnych, prawie prostych linii melodycznych i interpretowania ich w sposób bardzo osobisty, przy pomocy niezwykle charakterystycznego głosu.
Jego najnowszy album „My Convictions” podkreśla jego mocne strony, sięgając daleko poza granice kraju, co zaprezentowano poprzez zbiór utworów o lżejszym charakterze. To nie przypadek:
– Czuję się dobrze z tą płytą. Przez cały czas piszę utwory, a „My Convictions” to bardziej zbiór utworów, które razem wpisują się w nastrój i atmosferę bardziej, niż pojedyncze piosenki. To lżejszy album.
– Wcześniej pisałem już mroczne utwory i albumy, ale ten zbiór wymagał innego rodzaju skali nastroju.
– To dlatego linia instrumentalna ubrana jest między innymi w smyczki i dzwonki, dzięki czemu ogólnie czuję, że utwory na tym albumie są prawidłowo opracowane – mówi Jacob Bellens.
Jacob Bellens: Okładka albumu „My Convictions”
Chcę się udać tam, dokąd udaje się piosenka
Z Jacobem Bellensem rozmawiamy przez telefon, gdy pije kawę w jednej z ulubionych kawiarni w Kopenhadze w swojej okolicy, w której często pracuje nad muzyką.
Wcześniej artysta używał minidiscu i notebooka, teraz korzysta z laptopa. Zmieniły się narzędzia, ale proces przez lata pozostał taki sam. To właśnie ta przyjemna część:
– Nachodzi mnie inspiracja, aby napisać nową piosenkę, ponieważ mam taką możliwość! To najlepsze, co znam. Odkrywanie nowego terytorium.
– Mogę mieć tylko jeden wers do nowej piosenki, ale widzę w niej potencjał. Dokąd chce trafić sama piosenka? Okrywam więc miejsce, do którego chce się udać – wyjaśnia.
Znaleziona wolność
Bellens czuje, że wraz z wiekiem staje się lepszy w pisaniu utworów. Znajduje więcej swobody, a proces jest bardziej satysfakcjonujący i przyjemniejszy.
We wcześniejszych latach proces ten wydawał się być niczym węzeł gordyjski. Dla Bellensa ważnym było, żeby po prostu skończyć utwór. Dziś utwór może łatwo poczekać przez lata, aż pojawi się grupa innych utworów, do których można ją dołączyć, tak, jak było to w przypadku płyty „My Convictions”.
Jacob Bellens to artysta doceniany za wcześniejszą współpracę z grupą I Got You on Tape and Murder. Dlaczego postanowił teraz wydać album pod własnym nazwiskiem?
– To naturalny proces rozwoju. Wydaje się być właściwy, nie dlatego, że inne rzeczy sprawiały, że byłem nieszczęśliwy, ale zwyczajnie dlatego, że musiałem znaleźć łatwiejszy sposób na rozumienie tego, co robię. Oto ja. Chodzi też o to, że utwór nie ląduje w czterech różnych miejscach grany przez różne zespoły i pod różnymi tytułami na iTune – żartuje.
Niski dźwięk to dobry dźwięk
Zawsze pisze utwory. Jak twierdzi, zawsze jest też zajęty pracą nad nowymi projektami: kończy szczególne przedsięwzięcie, takie jak album, w tym samym czasie pisząc pulę nowych utworów dla przyszłych projektów.
Kroczy własną ścieżką. Podczas gdy świat muzyki zawsze wydaje się chwalić głośne dźwięki, Jacob Bellens ma inne zdanie:
– Jeśli zapytasz mnie, czym jest dobry dźwięk, moja pierwsza myśl to: dobry dźwięk to niski dźwięk. Zawsze sprawiała mi problem kwestia głośności dla głośności samej w sobie.
– Naprawdę lubię grać niewiarygodnie niską muzykę. Można powiedzieć, że chodzi o sposób dźwięku. Często okazuje się, że przeciwieństwo wysokiego lub głośnego dźwięku to dobre rozwiązanie.
Jak zawsze, Jacob Bellens zajęty jest pracą nad nowymi projektami, utworami i kontekstami.
Obecnie artysta pracuje nad nowym albumem (nowymi albumami) w studio. Tym razem, jego praca będzie skierowana bardziej w stronę zbiorów utworów o elektronicznych, pulsujących rytmach. Nigdy nie miał planu generalnego. Muzyka jest planem.
Więcej informacji na stronie www.jacobbellens.com.
- Rune H. Jensen, rhj@dali.dk